wtorek, 22 maja 2007

jutro, jutro...jutro może coś sie stanie...

A kiedy nastał ten czas... Gdy słonce zaczęło umierać... siedziałem i w transie czekałem na tą śmierć...





słońce zaszło...a niebo w ognistych barwach spalało się ciagle......z ksieżycem w tle...
a kiedy nastała ciemność...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

hmm..ładnie wyszło :) choć nie wiele pamiętam..prócz: "niech Pan go przejedzie..." :p ale wcale tego nie chciałam...;)

Anonimowy pisze...

"Twoje" słońce zachodzi, a ja w swoich snach ożywiam umarłą... Ciebie wyciągam zza "krat"... a potem muszę ją uśmiercić... błaga, ale nie pozwalam... nagle i bez pożegnania... bez litości... budzę się i już wiem, że nic nie jest takie jak kiedyś...
psychologa?Nie...raczej kogoś kto zrozumie... tak "na trzeźwo"

a ten most malowałam we mgle... o poranku

Anonimowy pisze...

...inaczej